niedziela, 7 lipca 2013

Chapter two

Niechętnie szłam do gabinetu dyrektora. Moje ciśnienie było powiększone do granic możliwości.
Nie mogę, po prostu wspaniale pierwszy dzień, a ja już ląduje na dywaniku.
- Ronnie, stój - usłyszałam głos Biebera. Dobiegł do mnie cały czas się śmiejąc.- Widziałaś jej minę ? - mówił prawie dławiąc się śmiechem
- No i co cię tak bawi ? - Spojrzałam na niego - pierwszy dzień a my już jesteśmy wysłani do dyrektora.
- Nie bój się on tylko wygłosi swój monolog i da nam spokój - objął mnie ramieniem, a ja szybko ściągnęłam jego rękę. Pod gabinetem zacisnęłam zęby.
- Lepiej kup sobie łóżko - odwróciłam się i zapukałam do drzwi po czym weszliśmy do sali.
- Mówiłem już, że na tobie śpi się wygodnie - wyszeptał mi do ucha.
W najmniej oczekiwanym momencie wybuchnęliśmy śmiechem. Minęło trochę czasu zanim się uspokoiliśmy. Callen ( dyrektor ) patrzył na nas jak na idiotów. Byliśmy częstymi gośćmi więc chyba się przyzwyczaił.
- Wiliams i Bieber co was tu sprowadza ? - Zapytał i popatrzył na nas zza biurka. Założę się, że wyglądaliśmy jak debile. Ledwo opanowaliśmy powtórny napad śmiechu.
-Co tym razem zrobiliście?- mówił, nawet nie podnosząc wzroku znad papierów.
-Właściwie to nic - powiedziałam i wygodnie rozłożyłam się na fotelu.
-A to "nic", czyli?
-Naprawdę nic nie zrobiliśmy. Nie nasza wina, że pani Smith ma nieprzyzwoite myśli. - Justin z trudem opanowywał śmiech, co udzieliło się również mi. Próbowałam powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.
-Słucham?- Callen prawie zakrztusił się kawą.
-No bo to było tak.- wzięłam głęboki oddech i zaczęłam tłumaczyć. - Byliśmy z Justinem w klasie no i się trochę pokłóciliśmy. Wtedy ten idiot.. to znaczy Justin mnie przewrócił i usiadł się na mnie i....- nie zdążyłam dokończyć, bo dyrektor spojrzał na Justina jak na idiotę.
-Justin ..dlaczego usiadłeś na Ronnie? - spytał tak poważnym tonem głosu, że nie umiałam powstrzymać się od parsknięcia śmiechem.
Spojrzałam na Biebera i widziałam jak próbuje zachować poważny wyraz twarzy.
-Pan też zaczyna? Usiadłem na niej żeby ją wkurzyć.
-Na pewno? -Callen spojrzał na nas, próbując dowiedzieć się prawdy.
-Pan myśli, że mogłabym dobrowolnie znajdować się tak blisko Biebera? Już wtedy brało mnie na wymioty - powiedziałam całkowicie obojętnie.
-Coś mi się wydaję, że jednak ci się podobało - szepnął Biebs śmiejąc się pod nosem.
-Coś mi się wydaję, że zaraz dostaniesz po mordzie - odpowiedziałam i uśmiechnęłam sie ironicznie.
-Dosyć tego. Nieważne co robiliście, musicie dostać karę.
-Co?- krzyknęliśmy praktycznie równocześnie.
-To co słyszeliście. Oboje przez tydzień będziecie siedzieć w kozie.
-Cudownie- powiedziałam z ironią i opadłam wkurzona na fotel.
-A teraz możecie odejść.
Wzięłam swoją torbę i otworzyłam drzwi.
-A potrzeby seksualne załatwiajcie poza szkołą - powiedziała dyrektor na odchodnym.
-Zapamiętam- krzyknął Bieber i trzasnął drzwiami. Wychodząc wpadłam wprost na Amandę.
-Uważaj jak chodzisz- warknęłam maksymalnie wkurzona i odepchnęłam ja, przechodząc obok.
-Aaaa Justin! - pustak uwiesił się mu na szyję.
Przewróciłam teatralnie oczami i szybkim krokiem odeszłam. Oglądanie ich miziana się było ostatnią rzeczą, na jaką miałam teraz ochotę. Schowałam do szafki książki i zamknęłam z impetem szafkę.
- A wy znowu byliście u dyrektora ? - przewrócił oczami Chris.
- Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś? - odgarnęłam włosy za ucho.
- Już powoli zaczynam. - uśmiechnął się promiennie - A tak swoją drogą gdzie Justin ?
- Zapewne liże się z Amandą - stwierdziłam ironicznie.
- To chyba nie ma sensu, żebym na niego czekał - podrapał się po karku. - Wracasz ze mną ?
- Jasne - uśmiechnęłam się promiennie po czym poprawiłam torbę na ramieniu i wyszliśmy ze szkoły.
- Wpadnij dzisiaj do mnie. Będzie cała paczka - powiedział z uśmiechem. - włączymy muzykę, zamówimy pizze - dokończył
- O której?
- 19?
- Ok, przyjdę.
Akurat doszliśmy do mojego domu, więc pożegnałam się i odeszłam. Zdjęłam buty i skierowałam się do kuchni.
- Co na obiad? - zapytałam rodzicielki
- Spaghetti, będzie za 5 minut - powiedziała uśmiechnięta.
- Okej - w tym czasie poszłam oglądać telewizor. Skakałam po kanałach próbując coś znaleść jednak na marnę. W godzinach popołudniowych są mało ciekawe programy.
Gdy zjadłam poszłam na górę, aby odrobić lekcję. Pierwszy dzień szkoły, a nauczyciele dają nam tyle zadania. Ugh.. i tak pewnie wiedzą, że mamy ich w dupie. Zdenerwowana rzuciłam ołówkiem w drzwi. Te zadania są okropne. Po skończonych lekcjach spakowałam się do szkoły i spojrzałam na wyświetlacz mojego IPhona, który wskazywał godzinę 17:59. Weszłam do garderoby i wzięłam czyste ciuchy po czym przebrałam się w nie. Zrobiłam makijaż i byłam gotowa do wyjścia.
- Idziesz na randkę ? - Zapytał tata gdy usiadłam na krześle w kuchni.
- Tato, pomyśl kto by ją zechciał ? - wtrącił się Nick
-Nie, wychodzę do Christiana, będzie cała nasza paczka.
-Aha. Tylko nie wracaj późno, pamiętaj, że jutro szkoła.
-No, niestety.
Ubrałam buty i bluzę, po czym oznajmiłam rodzicom. że wychodzę. (...)
(...) - Siema Ron - Chris wpuścił mnie do domu.
- Hej - uśmiechnęłam się
W pokoju siedzieli już wszyscy, tocząc jakąś rozmowę .
Przywitałam się ze wszystkimi. No oczywiście oprócz Biebera. Z głośników leciała muzyka.
-Twoich rodziców nie ma? - zwróciłam się do Christiana.
-Nie, wrócą późno- odpowiedział i zrobił łyk coca-coli.
Zamówiliśmy pizzę i oglądaliśmy jakiś film. Gdy senas dobiegł końca Ryan wyłączył DVD i biorąc do ręki pustą butelkę spytał.
-Gramy w butelkę?
-Na prawda czy wyzwanie? - dopytałam, zastanawiając się czy to dobry pomysł.
-Mhm- odpowiedział. Spojrzeliśmy wszyscy na siebie wzajemnie.
-Noo, niech będzie - powiedziała Kelsey. Ryan uśmiechnął się i położył butelkę na podłogę, a my zaraz się do niego dosiedliśmy.
-Kto zaczyna?- spytałam, biorąc do ust żelka.
-Ja- Ryan zakręcił butelką, która już po chwili zatrzymała się na Christianie.
-Prawda czy wyzwanie ?
-Prawda.
-W takim razie ...czy kiedykolwiek pomyślałeś o tym, żeby chodzić z którąś z dziewczyn? Mam na myśli Ron, Meg i Kels.
Widziałam jak Chris spłonął rumieńcem.
-No odpowiedz - śmiejąc się dopingował go Justin.
-No...ee, możliwie- powiedział niepewnie.
-Dobra, dobra teraz ja kręcę. - wziął butelkę i zakręcił nią. Zatrzymała się na Bieberze.
-Prawda czy wyzwanie ?
-Wyzwanie- po chwili namyłsu odpowiedział Biebs.
-Hmmm.... już wiem. Pocałuj Ronnie - Chris uśmiechnął się cwanie. Zakrztusiłam się napojem, który piłam. Spojrzałam na Chrisa wzrokiem, który mógłby zabić, gdyby tylko się dało.
-Co? Mam całować to coś? - krzyknął Bieber oburzony.
-Myślisz, że dla mnie myśl całowania się z tobą nie przyprawia o mdłości? - odcięłam się.
-Nie ma zmieniania wyzwań. Musisz je zrobić - powiedziała Meg.
Dałabym sobie rękę uciąć, że wszyscy oprócz mnie i Biebera mają niezły ubaw i zrobili to celowo.
-Dobra, ale zwykły buziak w usta i tyle - powiedział Justin.
-To żaden pocałunek. 5 sekund - wtrąciła się Kelsey, a ja miałam ochotę ją zamordować.
-Chyba cię pogięło! - krzyknęłam oburzona. Byłam na nich wściekła.
-Tchórzycie? - Ryan spojrzał na nas drwiąco.
Popatrzyliśmy na siebie z Justinem. Nienawidzimy się, ale jedno nas łączy. Oboje nienawidzimy przegrywać .
-No dobra, niech będzie - powiedział Justin, a mnie zatkało.
-Co? - sądziłam, że nie ulegnie namowom.
-No co? To tylko gra, nie chcę przez ciebie przegrać. No chyba, że ty wymiękasz- zaśmiał się cwanie.
Co jak co, ale nie mogłam dać mu satysfakcji, bo znając jego, wypominałby mi to przez następne 10 lat.
-No chyba żartujesz? Ja na pewno nie wymiękam - powiedziałam pewna siebie.
-No to zabierajcie się do roboty - zaśmiał się Ryan.
Bieber podszedł na kolanach do mnie i usiadł przede mną. 

2 komentarze:

  1. -Wow... Ten rozdział tak jak i cały blog jest interesujący..
    Nie mogę się doczekać NN ♥ Po prostu uzależniam się i codziennie sprawdzam po kilka razy czy nie ma nowego rozdziału
    -----
    Jeśli lubisz nadpobudliwego i chamskiego Justina, to zapraszam do siebie na doyoulovemejustin.blogspot.com
    Jeśli wpadniesz i zostawisz komentarze dodam twojego bloga ba fanpaga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest ciekawy , ogólnie cały blog jest ciekawy. Nie jest on nudny . ♥
    Czkeam na nn.

    OdpowiedzUsuń